Czas szybko mknie

Zasadniczo wszyscy dziennikarze mają na Wimbledonie zapewnioną równość i konstytucyjne prawo do pracy, choć na przykład pracujący na trzecim piętrze w pomieszczeniu dla palących odczuli w środę dyskryminację. Pojemniki z herbatą i kawą dojechały tylko do pomieszczenia dla niepalących na piętrze drugim. Trzecie piętro chciało wystosować oficjalny protest do władz All England Club. Akceptowane jest zróżnicowanie w prawach wchodzenia na kort centralny. Własne miejsca, jak reżyser na planie, ma tam tylko kilkudziesięciu kolegów, którzy zaliczyli po kilkanaście, jeśli nie więcej Wimbledonów. Dziennikarz z Polski, Zbigniew Dutkowski, dostał własne miejsce już w czasie pierwszej wizyty w roku 1972. Ucieszył się bardzo – wspomina, lecz mina mu trochę zrzedła, gdy usiadł. Wspaniały widok na kort podzielił dokładnie w połowie słup wspierający dach. Czas szybko mknie. Gdzieś pod koniec lat 80. kort przebudowano i słup zniknął z widoku. Nie znaczy to, że nie wpędził w schizofrenię innego wysłannika stojąc w innym miejscu. Na kort centralny można się też dostać z tak zwaną wejściówką, o którą trzeba prosić każdego dnia w recepcji biura prasowego. Lady o spojrzeniu Margaret Thatcher lustruje proszących. Jeśli egzamin wypada blado, mówi, że wejściówek jeszcze nie ma albo już nie ma. Czasem Żelazna Dama zadaje podstępne pytanie dodatkowe: „Skąd jesteś?” W przypadku odpowiedzi: „z Polski”, z uśmiechem tłumaczy, że „przecież nikt z polskich tenisistów nie gra na centralnym”. Słodka była zemsta, gdy w mikście na korcie centralnym zagrała Aleksandra Olsza. Zasadniczo jednak na pełne prawa do kortu centralnego możemy liczyć gdzieś w roku 2010. Ale czas szybko mknie.

Wojciech Nowosielski, 1996 rok, foto: Stefanos Papachristou


akceptacja cookies więcej

Pliki cookies na tej stronie nie są wykorzystywane celu gromadzenia danych osobowych, umożliwiają jedynie prawidłowe działanie serwisu. Zmiana ustawień cookies jest możliwa w Państwa przeglądarce.

zamknij

autor