W dwóch światach

Październikowy turniej tenisa stołowego z cyklu ITTF World Tour w Warszawie. Mecz pierwszej rundy. Natalia Partyka kładzie piłkę w zgięciu łokcia prawej ręki, podrzuca i rozpoczyna wymianę. Jest leworęczna. Prawa ręka kończy się tuż za ramieniem. Pingpongistka z Gdańska od lat z powodzeniem rywalizuje z pełnosprawnymi. W sporcie niepełnosprawnych wywalczyła już wszystko.

Jest trzykrotną mistrzynią paraolimpijską i czterokrotną mistrzynią świata niepełnosprawnych. Ale jest też dwukrotną uczestniczką igrzysk olimpijskich i zawodniczką klasyfikowaną na trzydziestym miejscu europejskiego rankingu ETTU. Jak ją najtrafniej określić?
– Jak kto woli. Wszystkie te sukcesy są dla mnie ważne, wszystkie mnie budują – mówi. – Cały czas myślę o tym, żeby dorzucać kolejne. Teraz skupiam na sporcie pełnosprawnych, bo tu wciąż mam wiele do zdobycia.
W tenisa stołowego zaczęła grać w wieku siedmiu lat, w gdańskim Morskim Robotniczym Klubie Sportowym. Wcześniej treningi rozpoczęła starsza siostra, Sandra, i chyba to zdecydowało.

Najpierw patrzyłam jak gra, potem przyszłam na zajęcia. Bez strachu, chociaż dzieciaki są różne i przykre sytuacje mogą się zdarzać. Jednak trafiłam do bardzo „pozytywnej” grupy – nikt się nie naśmiewał, nic z tych rzeczy. Wykonywałam wszystkie ćwiczenia bez taryfy ulgowej. Miałam radochę, bo tam zawsze dużo się działo. No i miałam siostrę, która mogła mnie chronić. – wspomina.

Sukces przyszedł szybko – w 2000 roku jedenastoletnia Natalia pojechała do Sydney, na igrzyska paraolimpijskie. Stała się najmłodszą paraolimpijką w historii. Zakwalifikowano ją do klasy C-10, która oznacza grę w pozycji stojącej oraz względnie małą niepełnosprawność. Wtedy, jak sama mówi, była jeszcze dzieciakiem, ale już cztery lata później, w Atenach, nie dała się pokonać. W Pekinie (2008 r.) i Londynie (2012 r.) była już na ustach wszystkich. Nie tylko po raz kolejny zdobywała paraolimpijskie złoto, ale też brała udział w igrzyskach olimpijskich i walczyła z pełnosprawnymi.
– Mam nadzieję, że w przyszłym roku w Rio de Janeiro będzie podobnie. Niedawno zdobyłam złoty medal mistrzostw Europy niepełnosprawnych, więc występ w igrzyskach paraolimpijskich mam już zaklepany. Jeśli chodzi o igrzyska olimpijskie, piłka wciąż jest w grze – wyjaśnia.

Rywalizacja z pełnosprawnymi jest cenna nie tylko dla niej, ale dla całego polskiego sportu niepełnosprawnych. Zwraca uwagę ogółu na ich problemy. Piętnaście lat po igrzyskach w Sydney Natalia jest najbardziej rozpoznawalnym ambasadorem sportu niepełnosprawnych.

Łączę dwa światy, jestem dobrym przykładem na to, że można. Czasem wychodzi mi to całkiem fajnie, ale czasami to ciężka robota – jestem na świeczniku, bo takich jak ja jest niewiele. Robię swoje, raz lepiej raz gorzej. Ale błędem byłoby nicnierobienie w kierunku rozwoju dyscypliny. Niepełnosprawność przeszkadza mi w grze, bo zaburza równowagę przy stole, ale poza tym… poniekąd pomaga. Gdybym miała dwie ręce, nie grała bym w igrzyskach paraolimpijskich, nie byłabym tym łącznikiem, ale po prostu jedną z wielu, znaną tylko w naszym tenisowym światku – przyznaje.

Ale jest inaczej i Natalia Partyka znana jest w całym sportowym świecie. Zagraniczne media nazywają ją paraolimpijską legendą i tą, która przesuwa granice. Regularnie angażuje się w przedsięwzięcia mające na celu aktywizację niepełnosprawnych, czasem idzie jeszcze dalej. Była partnerką kampanii „Świat wolny od min” Polskiego Czerwonego Krzyża, Ambasadorką Polskiej Sekcji na wystawie Expo 2010 w Chinach, wraz ze słynnym Usainem Boltem uczestniczyła w światowej kampanii reklamowej kart płatniczych Visa. W kolorowych magazynach o modzie nietrudno odszukać sesje fotograficzne z jej udziałem.

Pozasportowych nagród i wyróżnień, łącznie z odznaczeniami państwowymi, nie brakuje. Jednym z nich był tytuł ambasadora kampanii „Solidarność zmienia świat” w trzydziestą rocznicę powstania „Solidarności” (wspólnie z Marcinem Gortatem, Sylwią Gruchałą i Mateuszem Kusznierewiczem). Dobra okazja, by pomówić o solidarności sportu – tego w wykonaniu pełno- i niepełnosprawnych.
– Sport jest jeden, chociaż paraolimpijczycy nie są w stanie pokonać pewnych przeszkód – wiadomo, bez nogi biegnie się wolniej. Ale już samo to, że uprawiają sport i walczą na tysiąc dwieście procent, jest ich sukcesem. Też mają marzenia, też ciężko pracują – mówi tenisistka.

W Polsce sytuacja niepełnosprawnych sportowców zmienia się na lepsze, chociaż do takiej Wielkiej Brytanii wciąż nam trochę brakuje. Ale porównanie dzisiejszej sytuacji z igrzyskami w Atenach (pierwszymi, które dobrze pamiętam) pokazuje, że jest lepiej. Wtedy nikt nawet tego nie relacjonował. Dziś dojrzewamy, by traktować sport paraolimpijski poważnie. A przecież wiadomo – media to sponsorzy i pieniądze, a pieniądze to szansa na lepsze wyniki. I koło się nakręca. Można wymienić wiele rzeczy, które chcielibyśmy mieć, a nie mamy. Ale nie jest aż tak źle, żeby tylko narzekać.

Partyka nie narzeka, zamiast tego pomaga innym. Jej Fundusz Stypendialny – utworzony wspólnie z Akademią Rozwoju Filantropii, Fundacją Dobra Sieć i właścicielem sieci sklepów Biedronka – wspiera młodych sportowców z szansami na zawodową karierę. I nie skupia się wcale na niepełnosprawnych. W gronie dwunastu stypendystów znaleźli się m. in. Maria Andrejczyk – mistrzyni Europy Juniorek z 2015 r. w rzucie oszczepem, narciarz Szymon Bębenek – zwycięzca Międzynarodowych Zawodów FIS, trzykrotny mistrz Polski juniorów w łyżwiarstwie figurowym Krzysztof Gała oraz zapaśniczka Aleksandra Wólczyńska – brązowa medalistka mistrzostw świata z 2014 r.

Nie udało się jedynie na uczelni. Mistrzyni paraolimpijska była studentką Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Kierunek: Sport Olimpijski. Do czasu jednak.
– Skreślili mnie z listy – śmieje się tenisistka. – Nie za często pojawiałam się na zajęciach, chociaż przyznaję, momentami bardzo starałam się pogodzić sport i studia. Ale tenis na tym cierpiał – nie byłam w stanie trenować dwa razy dziennie i jeszcze chodzić na zajęcia. Na drugim, popołudniowym treningu miałam już „za dużą głowę”.
Zdecydowała, że sport nie może cierpieć. Od zeszłego sezonu gra w barwach KTS SPAR Zamek Tarnobrzeg – klubu, który w kobiecym tenisie stołowym dominuje od ćwierćwiecza. Niedawno zdobył dziewiąte z rzędu mistrzostwo Polski. Łącznie ma ich 24.
– To jeden z najlepszych klubów w Europie, więc będę miała możliwość rozwoju, zdobywania nowych doświadczeń i obcowania z zawodniczkami z czołówki światowej – cieszy się Partyka i liczy, że szans na rywalizację z najlepszymi będzie coraz więcej.
Podczas warszawskiego turnieju ITTF World Tour z powodzeniem przeszła przez kwalifikacje, a w pierwszym meczu turnieju głównego pokonała piątą zawodniczkę świata, Japonkę Kasumi Ishikawę. Odpadła w kolejnej rudzie, po porażce z aktualną mistrzynią Europy Rumunką Elizabetą Samarą. Zgodnie ze swoim planem, walczy o coraz wyższą stawkę w sporcie pełnosprawnych.


foto: nataliapartyka.pl

 

akceptacja cookies więcej

Pliki cookies na tej stronie nie są wykorzystywane celu gromadzenia danych osobowych, umożliwiają jedynie prawidłowe działanie serwisu. Zmiana ustawień cookies jest możliwa w Państwa przeglądarce.

zamknij

autor